niedziela, 12 kwietnia 2015

Ostatnio pozwoliłam sobie...

... być na powrót małą dziewczynką. Zupełnie na przekór moim dorosłym planom i postanowieniom. Zamawiając siostrzenicy lalkę na urodziny zamówiłam też jedną sobie. I wcale nie dlatego, że jest mi niezbędna do życia. Po prostu mi się spodobała.


Nie rozumiałam manii na lalki Monster High i oglądając kanał jednej z kolekcjonerek miałam wiele wątpliwości, co ludzie w tym widzą. W każdym razie lalki, które są upiorne i przypominają potwory opanowały rynek zabawkowy i nie tylko. Przywędrowały nawet w znane mi biedronkowe rejony pod postacią soczków (całkiem niezłych, jeśli mam być szczera). Ze wszystkich lalek podobały mi się jednak tylko dwie i mam wrażenie, że tylko dlatego, że lubię wampiry i zombie. Nie to, że nie doceniam historii, którą wymyślili twórcy. Po prostu mnie to nie jarało. Nie zmienia to jednak faktu, że za granicą kolekcjonowanie lalek jest wielkim szałem. Ludzie mają kolekcje kilkuset lalek, które stoją sobie w gablotkach i na półeczkach. Co więcej, nikogo nie dziwi, jak np. chłopak lub mężczyzna lalki kolekcjonuje. Wypuszczane są nawet specjalne edycje limitowane Barbie.


 
Ostatnio jednak ci sami twórcy wypuścili na rynek nową serię lalek o nazwie Ever After High. Towarzyszy im oczywiście też historia oraz krótki serial (odcinki mają po około 3 minuty). Seria ta zaciekawiła mnie o tyle, że postaci są dziećmi bajkowych bohaterów. Mamy więc córkę Królewny Śnieżki, Czerwonego Kapturka, Złej Królowej, etc. Seria jest świeża, postaci dopiero powstają i serii lalek pojawiło się na razie chyba dopiero 5 albo 6. Szkoda tylko, że nie sprzedają osobno samych ubranek.

Ja w każdym razie skusiłam się na córkę Czerwonego Kapturka, bo urzekła mnie swoją pelerynką. Lalka jest porządnie wykonana i nie sądzę żeby się rozpadła, skoro będzie stała na półce, ale Julka na urodziny zgarnęła aż 3 lalki i zobaczymy ile one pożyją. Oczywiście Mattel łączy się z jakąś gwarancją jakości, więc jest nadzieja, że jej też przeżyją :).



Pozwoliłam sobie na bycie małą dziewczynką z jednego powodu - żeby sprawić sobie radość. Jeśli mogę mieć choć iskierkę radości to jestem jak najbardziej za. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to niezbyt rozsądny wydatek, ale rozsądni ludzie wiodą życie nudne, a mi ostatnio brakuje szaleństw ;). 


Nawet myślałam nad przebraniem się za Cerise Hood, bo takie imię nosi córka Kapturka, ale jej strój wymagałby planu, funduszy, wykonania i dużej dozy cierpliwości, a ja mam spaczony zmysł planowania. Jeśli mi się uda, to tylko dzięki mojej siostrze i jej zmysłowi szycia! Wewnętrznie czuję jednak, że będzie to kolejny z moich szalonych planów, które wiecznie czekają na zrealizowanie.

Na chwilę obecną to kolekcjonowanie całkowicie mnie wciągnęło i mam plan na dwie czy trzy kolejne lalki, ale nie zamierzam ich kupować w najbliższym czasie (tym bardziej że chyba nie wszystkie jeszcze wyszły w Polsce).

Nie sądzę, żeby moje kolekcjonerstwo rozwinęło się na tak wielki poziom, jak to za granicą. Powodem zdecydowanie będą tu ceny. Przeciętnie lalka za granicą to wydatek od 20 do 40 dolarów, u nas niestety ceny zaczynają się od 80 zł w górę. Jednak myślę, że uda mi się uzbierać jakąś małą kolekcję, która będzie zdobić moją półkę.

Cała gromadka, jeszcze nierozpakowana.
Lalka i detale:
To zdjęcie było na instagramie










 
Jak wam się podobają lalki z tej serii? Uważacie kolekcjonowanie ich za fanaberię, czy raczej ciekawe hobby? :)

6 komentarzy:

  1. A ja Ci powiem, że to jest bardzo pozytywny akcent mojego dnia, czytać o tym, że kupiłaś lalkę :)
    I nawet Ci powiem, że ostatnio siedziałam z kuzynką i postanowiłam poczuć się podobnie i połączyć z odmóżdżaniem, więc dołączyłam się do niej, gdy czytała bravo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że poprawiło Ci to humor! Zbieractwo się we mnie odezwało!

      Usuń
    2. I bardzo dobrze, że się odezwało :3

      Usuń
  2. Urocza laleczka! Uwielbiam patrzeć na lalki i figurki, ale niestety ten oryginalnie namalowany "makijaż" jest okropny... Na szczęście łatwo da się zmyć i ludzie robią z nich jeszcze większe cudeńka! Nie wiem, czy oglądałaś kiedyś lalki typu bjd/dollfie? Dla mnie są niesamowite, gdy nie będę miała na co wydawać pieniędzy, z pewnością taką sobie sprawię :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dollfie niesamowicie mi się podobały, jak miałam jakieś 13 lat :D Ale z wiekiem nabyłam mądrość - 600 dolarów za lalkę to za dużo, żeby wydać to lekką ręką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sis, nie przeceniaj moich umiejętności krawieckich ( napisze o nich jeszcze pewnie). I gdzie kasa za opublikowanie mojego zdjęcia???? ;) Prawa autorskie, te sprawy :P Jak kupię sobie moją lalkę, to już będzie dwie w kolekcji... O ile mi jej Julka nie zabierze szybciutko...

    OdpowiedzUsuń