środa, 29 kwietnia 2015

Samouświadamianie

Czasami, przez całkowity przypadek, następuje okres, kiedy coś sobie uświadomicie. I mimo tego, że pracowaliście nad czymś bardzo długo i bardzo się staraliście nie jest to pozytywne.



Moment samouświadomienia spadł na mnie nagle i gwałtownie. Właściwie nie planowałam niczego sobie uświadamiać i psuć delikatnego porządku, który sobie w swoim świecie ustaliłam. Ale niestety nie zawsze wszystko jest tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Mam generalnie wrażenie, że kryzys, który zapanował w moim życiu ostatnimi czasy, kumulował się już od października, mimo moich wszystkich starań. 

Niestety nie mam już sił wszystkiemu zaprzeczać, więc po prostu się przyznam - nie jestem szczęśliwa z tego, co robię w życiu. Po pierwszym roku szerokiego entuzjazmu do życia w nowym miejscu, studiowania i bycia prawie całkowicie na swoim, nagle w drugim roku zrozumiałam, że coś jest nie tak. Zajęcia, do których miałam wielki entuzjazm wcześniej, teraz mnie nie cieszą. Studia, które niby miały być moim marzeniem, wydają mi się jakieś takie nijakie. Owszem są momentami ciekawe, ale przestałam się nimi zachwycać. Długo zastanawiałam się na co się zdecydować po licencjacie i czy w ogóle robić magistra. I ostatnio w rozmowie z rodzicielką sobie uświadomiłam, że właściwie najpewniej skończę po licencjacie. Co gorsza, ja już w tym momencie wiem, że sam licencjat robię, żeby go mieć. Bo głupio przerwać studia prawie pod koniec 2 roku. Bo właściwie co powiedziałaby rodzina.

Podobno dopóki nie powiesz czegoś na głos, to sobie tego nie uświadomisz. W moim przypadku zadziałało to właściwie jak grom z jasnego nieba. I chyba najgorsze nie jest samouświadomienie. Za najbardziej druzgocący uznaję fakt, że nie wiem co z tym zrobić. 

W tym momencie, nie mam pomysłu co zrobić z własnym życiem. Wiem co chciałabym osiągnąć, ale po raz pierwszy od kiedy pamiętam, nie mam planu jak tam dotrzeć. Nie wiem jak sprawić, żeby projekty, w które jestem zaangażowana przyniosły mi zyski. Nie wiem jak połączyć przyjemne z pożytecznym. Wiem, że nie chcę pracować z ludźmi, bo miałam krótką styczność z taką pracą i wiem, że szczerze bym jej nienawidziła. Chcę robić coś, co będzie mi sprawiać przyjemność, a jednocześnie móc z tego wyżyć. Nawet jeśli to będzie skromne materialnie życie. 

Po raz pierwszy w życiu, zauważam problem, jakim jest brak ukierunkowania własnych talentów. Umiem wszystkiego po trochu, ale niczego na tyle, żeby się z tym wybić. 

Jeśli jesteście gdzieś tam i też macie wątpliwości, czy to co robicie jest słuszne, to się nie martwcie. Tysiące ludzi, w tym i ja, mają tak samo.
Trzymajcie się, tak jak i ja będę się trzymać. Być może rozwiązanie tkwi przed waszym nosem, mimo że go nie widzicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz